środa, 24 sierpnia 2016

Knotting works - ciąg dalszy plecionek ze sznureczków

Wciąż na fali wspomnień o rejsie siedzę i plotę sznureczki. Oto ostatnio ukończone.
Bransoletki dla mojej Psiapsióły Reni i jej synowej. Przyznaję- odgapione w Internecie!


Wyrobiłam cały zakupiony zapas sznureczka skręcanego średnicy 2mm na kolczyki i wisiorki.



Koniec drobiazgów. Czekają już grubsze sznurki, a potem zabieram się za liny. Co sobie będę żałować. Docelowo mam zamiar zrobić maty z liny bawełnianej oraz sizalowej.Może wyczaruję sobie w ten sposób jeszcze jakiś rejs we wrześniu? Serdecznie pozdrawiam Odwiedzających i Obserwujących!

czwartek, 4 sierpnia 2016

Knotting works - plecione wariacje na temat wzoru "turk's head"

Powoli wracam do rzeczywistości - tej bez pokładu kołyszącego się pod stopami. W snach dalej żegluję, patrzę na chmury i horyzont. W dzień plotę sobie różności na podstawie wzoru  zwanego "turk's head", to wzór przypominający turecki turban.
Na początek bransoletka upleciona na palcach z miękkiego sznurka bawełnianego i i zszyta tak, że przechodzi przez kości dłoni, a na nadgarstku można ją ułożyć grubiej.


Do niej uplotłam "na płasko" coś na kształt wisiora.


Z grubszego bawełnianego sznurka uplotłam podstawki pod kubki.


Pozostałe wyroby są z ozdobnego sznureczka pasmanteryjnego.


Gdy sklejałam czerwone kolczyki, okazało się, że klej zasychając stał się widoczny na sznureczkach. Zatem następne kolczyki muszą poczekać, aż kupię wypróbowany klej dwuskładnikowy.
Z resztek uplotłam jeszcze wisiorek.


Zabieram się za plecenie podobnych wyrobów w kolorach granatowy z białym. W dalszych planach mam jeszcze bransoletki surwiwalowe i naszyjniki z paracordu. A potem może już nadejść jesień. Serdeczności posyłam Obserwującym i Odwiedzającym!

wtorek, 2 sierpnia 2016

Mam patent żeglarski

Dużo pracuję i urlop spędziłam też maksymalnie pracowicie. Dwa tygodnie na żaglach i egzamin na patent żeglarski - udany! Mam patent, ale to nie papier jest ważny, tylko to, że nauczyłam się żeglować i oswoiłam się z różnymi zdarzeniami na wodzie. Na zdjęciu zajęcia z uruchamiania silnika.


Zabrałam w rejs materiały na różne biżuty marynarskie, ale nie miałam na to czasu i robię je dopiero teraz po powrocie do domu.
Pierwszy naszyjnik zrobiłam dla siebie - w nagrodę za wytrwałość.


Myślę, że na fali wspominania rejsu skończę resztę żeglarskiej bizuterii, bo już we wrześniu przyjdzie czas na bombki.
Zatem mili Obserwujący i Odwiedzający - do zobaczenia wkrótce!